www.dreamworld.fora.pl

Seteus

Nietrudno spotkać diabła na ziemi; wystarczy, że przekroczysz progi tego raju dla szulerów, oszustów i drobnych złodziejaszków. Gdy wejdziesz do przestronnej sali, zapragniesz postawić wszystkie swoje pieniądze i zdać się na łut szczęścia. Jeśli wygrasz, wyjdziesz jako bogacz, jeśli nie... marny twój los. W głębi widzisz bufet za którym uwija się wysoki i bardzo szczupły jegomość z kozią bródka. Jeśli zdobędziesz się na odwagę... możesz zażądać gry właśnie z nim. Wiedz jednak, że ten niepozorny człowiek z tajemniczymi świetlikami w oczach może pozbawić cię wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Desperaci stawiali swe dusze w obliczu ogromnych wygranych, zawsze przegrywali. Tracili życie, a ich dusze od tej pory stawały się własnością książąt piekieł; były zwykłymi sługusami i zdanymi na łaskę kapryśnych panów kłębkami energii. Jeśli jesteś silny i wyrazisz taką wolę, możesz zostać włączony w poczet demonów, lecz znikome to szanse.
Może jednak nie szukasz aż tak mocnych wrażeń? Usiądź więc spokojnie i zagraj z innymi nieszukającymi zwady istotami. Jednak nigdy nie bądź pewien jakiego przeciwnika ześle ci los...

Shade

//Edos- Kawiarenka
- To tutaj - powiedziała, zadowolona z siebie, że trafiła tam gdzie trzeba. - Wchodzimy do środka? - zapytała Jill.

Jillian

// Edos- kawiarenka

-Myślę, że tak- spojrzała na obszerne drzwi prowadzące do wnętrza. Gdy tylko weszły uderzył je zapach tytoniu pomieszany z zapachem alkoholu. W wielkiej sali byli niemal sami mężczyźni, nawet nie zwrócili na nie uwagi.

Shade

- Co za smród - skrzywiła się. - Nie przepadam za takimi miejscami... No to dobrze, rozejrzyjmy się. Może najpierw sprawdźmy przy barze - zaproponowała.

Jillian

-Dobrze, ale ten barman wygląda podejrzanie- spojrzała na szczupłego mężczyznę z kozią bródką.- Jakoś mu nie ufam, lepiej na niego uważajmy. Okropne miejsce- dodała po chwili.

Shade

- Mnie też się on nie podoba - odparła - a miejsce jest jeszcze gorsze... No cóż... Nie widzisz tutaj tego swojego znajomego? Nie chciałabym go zaczepiać - powiedziała, patrząc nieufnie na barmana.

Jillian

-Ja też... Jest tu tylu mężczyzn, że aż trudno w to uwierzyć- stwierdziła.- Jeszcze go nigdzie nie widzę, nikt mi się w oczy nie rzuca zbytnio- wspięła się na palcach i rozejrzała dookoła.
-Trzeba przyznać, że interes się im kręci, hazardzistów nigdy nie zabraknie. Coś w tym jest, skoro ich tak strasznie ciągnie. Materialiści- skwitowała wykrzywiając się.

Shade

- Ponoć to taki nałóg... Dlatego tak na tym zarabiają - spojrzała z niesmakiem na grupę ludzi, którzy grali niedaleko nich. Jej rodzice również bywali w takich miejscach, dawno temu, na szczęście jednak ją zawsze zostawiali w domu. Trochę jej było żal tych ludzi... - No dobra, to chodźmy dalej. Może nikt nas nie zaczepi... A jeśli tak, no cóż, sam będzie sobie winien - zaśmiała się lekko, chociaż szczerze mówiąc to nie miała pojęcia jak poradzi sobie z byle jakim dryblasem, w końcu jak wyjmie sztylet to tylko narobi niepotrzebnego szumu...
Westchnęła cicho, prawie niedosłyszalnie, po czym wyprostowała się i zaczęła przeciskać się przez tłum ludzi.

Jillian

-Myślę, że mają ciekawsze zajęcia od zaczepiania kobiet- spojrzała w stronę mężczyzny, który pił sam do siebie.
-Może się znajdzie...- przymrużyła oczy i gdy dostrzegła, że w ich stronę idzie grupka nowych graczy, pisnęła- oby...

Shade

Zaciągnęła Jillian nieco na bok, tak aby zniknąć kolesiom z oczu, przynajmniej na krótki moment. Da im to chwilę spokoju.
- Widzisz go? - zapytała swoją towarzyszkę. - Chyba nie powinnyśmy tu siedzieć za długo... Coraz mniej mi się tutaj podoba, tak szczerze mówiąc.

Jillian

-No nic, chyba damy spokój- spuściła głowę i wpatrzyła się w czubki swoich butów.- Trudno...- westchnęła.- Masz rację, to okropne miejsce. Chyba wyjdziemy.

Shade

- No to chodźmy... Porozmawiamy na zewnątrz, tu jest za duży hałas - powiedziała, po czym zaczęła przepychać się wśród ludzi w stronę wyjścia.

//Ulica

Jillian

-Zmywamy się- postanowiła. Zaczęła przeciskać się za Shade.
//Ulica